Czerwona lampka

Artykuł i scenariusz lekcji

Fakt korzystania przez najmłodsze dzieci ze sprzętu cyfrowego z dostępem do internetu jest niezaprzeczalny. Realistyczne podejście do zachowań rodzicielskich, umieszczających smartfony czy tablety w rękach dzieci (ze zrozumiałej przecież potrzeby odpoczynku czy „zajęcia” dziecka na czas innych domowych lub zawodowych obowiązków) pozwala z dużym prawdopodobieństwem lub pewnością stwierdzić, że bywają momenty, gdy dzieci korzystają z owych zasobów bez obecności dorosłych. Często przez sporą ilość czasu w ciągu dnia, siedząc „cichutko” na rodzinnej kanapie, przy stole w kuchni lub w swoim pokoju. Zwykle też sprzęty w rękach młodszych dzieci nie stanowią ich własności, a co się z tym wiąże – nie są wyposażone w aplikacje umożliwiające kontrolę rodzicielską lub filtr treści. W związku z tym działania dorosłych, rodziców i nauczycieli,  w zakresie profilaktyki zagrożeń cyfrowych są dzieciom potrzebne już na etapie przedszkolnym. Bez demonizacji potencjonalnej przyszłości kolejnego pokolenia i poszukiwań przyczyn w rozwoju technologii, ale z powodów czysto realistycznych – z uwagi na możliwości i ograniczenia rozwojowe dzieci. Traktowanie dziecka w duchu cyfrowej swobody i zaufania, zakładające stopniowy czy automatyczny rozwój jego samodzielności i odpowiedzialności, może nie być w tym przypadku optymalnym rozwiązaniem. A to dlatego, że kilkuletni człowiek nie posiada wystarczających kompetencji w zakresie autorefleksji i analizy ewentualnych zagrożeń. To oznacza, że dziecko sam na sam z niepożądanymi treściami o charakterze cyfrowym raczej sobie nie poradzi. Bynajmniej nie postuluję w tym momencie o przyjęcie postawy technofobicznej, czy też o rozkładanie parasola ochronnego nad każdym aspektem funkcjonowania dziecka, jak to mają w zwyczaju opisywani szeroko w literaturze „helikopterowi rodzice”. Trudno się jednak oprzeć wrażeniu, że zostawiając dziecko sam na sam z technologią i dostępem do zasobów sieciowych nieco przeceniamy dziecięcą umiejętność realnej oceny sytuacji zetknięcia się z treścią nieadekwatną do wieku i możliwości percepcyjnych. Tym bardziej nie należy oczekiwać, że dziecko, samo z siebie, znajdzie najbardziej optymalny sposób reakcji na tego rodzaju sytuacje.

   

Kontakt dziecka z niepożądanymi zasobami może mieć charakter intencjonalny lub zupełnie przypadkowy. A my, rodzice, nie chcemy raczej, by rozwojem naszych dzieci rządził przypadek… Tymczasem, reklamy wyświetlające się dzieciom w czasie gry na tablecie, nawet w toku układania klocków memory, czy towarzyszące kolejnym kartom kolorowanek, niekoniecznie muszą zawierać przekierowania do dedykowanych dzieciom zabawek. Podobnie, oglądane przez dzieci bajki na klasycznym YouTube oraz towarzyszące im sugestie kolejnych wyświetleń, mogą prowadzić do wyborów, przed jakimi staramy się dzieci chronić. Mogą na nie trafić w momencie gdy smażymy ich ulubione naleśniki z dżemem truskawkowym… Przemoc czy pornografia właściwie znajduje się na wyciągnięcie ręki każdego dziecka, a od klasycznej Świnki Peppy czy Psiego Patrolu dzieli je tylko pewna liczba kliknięć. Negowanie tego faktu jest naiwnością. Co zatem możemy zrobić, jako dorośli – rodzice i nauczyciele? Demonizacja zjawiska nie jest rozwiązaniem, podobnie jak wspominana technofobia, skutkująca odcięciem dziecka od jakichkolwiek kontaktów z cyfrową rzeczywistością. W myśl najnowszych trendów – to działanie daremne i niesłużące rozwojowi. Jak pomóc dzieciom i kto powinien podjąć się tego zadania? O ile przyjmiemy, że dziecko nie dysponuje poziomem funkcjonowania logicznego pozwalającego na właściwą reakcję względem niepożądanych treści w sieci, docelowym rozwiązaniem może być wypracowanie w dziecku ustalonego mechanizmu postepowania w przypadku, gdy czuje się nieswojo w zetknięciu z treścią ekranu komputera czy smartfona. Także w sytuacji, gdy jest pewne, że widzi coś, czego nie powinno oglądać. Wdrażanie dziecka do zastosowania tego schematu wydaje się być przede wszystkim zadaniem rodzica (który znacznie wcześniej i częściej, niż nauczyciel w przedszkolu, udostępnia dziecku zasoby sieciowe). Niemniej jednak warto poruszyć tematykę bezpiecznego korzystania z technologii w toku działań wychowawczych o charakterze profilaktycznym już podczas zajęć przedszkolnych. W moim odczuciu przesłanie powinno być jednoznaczne: Jeśli widzisz coś dziwnego – powiedz o tym dorosłemu. Tak, dziecko może wyłączyć okno z niewłaściwa zawartością, ale ten fakt nie sprawi, że ona się tam znowu nie pojawi. Być może nawet się o tym nie dowiemy. Zresztą, dylemat dotyczący tego, jak powinny zareagować dzieci w kontakcie z niepożądaną treścią, przypomina mi sytuację zetknięcia się dzieci z pożarem w domu, szczególnie pod chwilową nieobecność dorosłego. Odpowiedzmy sobie szczerze na pytanie: Czy chcemy, by dziecko wiedziało, w jaki sposób ugasić różne rodzaje pożaru? Przyjmujemy wówczas, że w sytuacji stresowej będzie ono w stanie ocenić, czy ma do czynienia z pożarem na skutek zwarcia elektryczności czy zaprószenia ognia, a następnie – zastosuje właściwy sposób reakcji. Woda, koc, gaśnica? Mało realne podejście. Z pewnością nie chcemy, by ze strachu, na widok ognia, schowało się do szafy lub pod łóżko. Odruch schowania się (swoistego zaprzeczenia na zasadzie: „coś czego nie widzę, nie istnieje”) nie uczyni dziecka bezpieczniejszym – wręcz przeciwnie. Gdy się pali, dziecko musi wiedzieć, że trzeba uciekać (samemu lub z rodzeństwem, o ile jest obok) i niezwłocznie poprosić dorosłego o pomoc, informując go o tym, co się dzieje.  

 

Moim zdaniem sytuację kontaktu dzieci z niepokojącymi treściami w internecie należałoby traktować analogicznie! Dziecko jest najprawdopodobniej zbyt małe, by poradzić sobie samemu. Nie sądzę, że chcemy ryzykować życiem i zdrowiem dziecka na rzecz ewentualnego aktu jego bohaterstwa. Udawanie, że nic nie miało miejsca, swoiste „schowanie” problemu nie sprawi, że będzie bezpieczniej. A więc – gdy dziecko zobaczy coś (w jego ocenie) niewłaściwego – ma powiedzieć o tym dorosłemu. A dorosły – odpowiednio zainterweniować, czyli: „ugasić pożar” oraz wprowadzić działania dalszej ochrony (patrz: zastosować filtr treści lub odinstalować aplikację). I pochwalić dziecko za właściwą reakcję. Bez wątpienia kluczowym czynnikiem bezpieczeństwa jest również wspominana reakcja dorosłego na sygnał płynący od dziecka odnoszący się do swoistych „patotreści”, Można przypuszczać bowiem, że zareagowanie złością czy nałożeniem na dziecko dokuczliwej kary za obejrzenie czegoś „niewłaściwego”(postawa zakładająca intencjonalny kontakt dziecka z zasobem) spowoduje obawę przed ponownym zwróceniem się do nas o pomoc w takiej sytuacji. Skuteczną reakcją, wzmacniającą zaufanie dziecka względem dorosłego, może być prosta pochwała słowna za uważne podejście wobec treści w sieci, za właściwą reakcję.  

   

Plakat do pobrania: Zasady czerwonej lampki

Opracowany przeze mnie scenariusz „Czerwona lampka” prowadzi dziecko do tej jednej reakcji – zwrócenia się po pomoc dorosłego. Zachęcam do wykorzystania formy wizualnej w postaci plakatu „Zasady Czerwonej Lampki”. Tej „lampki”, która zapala się dziecku w głowie (jak pomysł) gdy widzi coś, co je niepokoi. Aktywność polegająca na próbie oceny, czym jest niepokojąca treść, oraz co może zrobić dziecko w hipotetycznej sytuacji, umożliwiają opracowane na potrzeby scenariusza scenki waloryzacyjne lub fotografie poglądowe. Sylwetka „czerwonej lampki”, którą można się posłużyć podczas tych aktywności, pozwala dzieciom rozpoznać i wskazać moment na reakcję – pomoc dorosłego. Wspomaganie się formą tekstową w postaci wiersza „Czerwona lampka” utrwala przesłanie. Nie wiesz, z czym masz do czynienia? Zapytaj. Powiedz. Nie będę się gniewać. Pomogę. Ufam ci, że tak właśnie zrobisz.   Pamiętajmy tylko, że dziecko ufa nam, że tak właśnie zrobimy. Nie możemy go zawieźć. Tylko tak poczuje się bezpiecznie. Nie tylko w internecie.  

***   Zachęcam do sięgnięcia po zasoby literatury dostępnej stacjonarnie i wirtualnie:  

  Artykuł jest jednym z cyklu materiałów przygotowanych przez naszych ekspertów na temat edukacji medialnej. Zapraszamy do lektury pozostałych tutaj!

Zachęcamy do skorzystania:

 

 

Autorka: Anna Krzyżanowska Ambasadorka i trenerka eTwinning w województwie śląskim Nauczycielka wychowania przedszkolnego i surdopedagog pracująca w Przedszkolu z Oddziałami Specjalnymi i z Oddziałami Integracyjnymi nr 48 w Zabrzu. W swojej pracy z dziećmi wykorzystuje koncepcję uczenia się poprzez działanie, w bliskim kontakcie z naturą, kulturą i zbalansowanym (a zarazem twórczym) podejściem do możliwości świata cyfrowego. Związana z Programem eTwinning od 2006 roku. Wraz ze swoimi podopiecznymi realizowała liczne projekty o tematyce międzykulturowej, przyrodniczej i językowej, uznane za przykład dobrej praktyki i nagrodzone w ogólnopolskich i europejskich konkursach eTwinning. Konsultant Regionalnego Ośrodka Doskonalenia Nauczycieli i Informacji Pedagogicznej „WOM” w Rybniku, specjalizująca się w obszarze edukacji przedszkolnej oraz wykorzystywaniu technologii w edukacji, w ramach działalności Pracowni Doskonalenia i Dydaktyki.